Biuletyn Klubu Inteligencji Katolickiej w Chrzanowie | |||
Nr 25 | http://chrzanow.kik.opoka.org.pl | kwiecień-czerwiec 2005 r. |
"1. Kiedy w dniu 16 października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: "zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie". Nie wiem, czy przytaczam to zdanie dosłownie, ale taki z pewnością był sens tego, co wówczas usłyszałem. Wypowiedział je zaś Człowiek, który przeszedł do historii jako Prymas Tysiąclecia. Wielki Prymas. Byłem świadkiem Jego posłannictwa, Jego heroicznego zawierzenia. Jego zmagań i Jego zwycięstwa. "Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję" - zwykł był powtarzać Prymas Tysiąclecia słowa swego Poprzednika kard. Augusta Hlonda.
W ten sposób zostałem poniekąd przygotowany do zadania, które w dniu 16. października 1978 r. stanęło przede mną. W chwili, kiedy piszę te słowa jubileuszowy Rok 2000 stał się już rzeczywistością, która trwa. W nocy 24 grudnia 1999 r. została otwarta symboliczna Brama Wielkiego Jubileuszu w Bazylice św. Piotra, z kolei u św. Jana na Lateranie, u Matki Bożej Większej (S. Maria Maggiore) - w Nowy Rok, a w dniu 19 stycznia Brama Bazyliki św. Pawła "za murami". To ostatnie wydarzenie ze względu na swój ekumeniczny charakter szczególnie zapisało się w pamięci.
2. W miarę jak Rok Jubileuszowy 2000 posuwa się naprzód, z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc, zamyka się za nami dwudziesty wiek, a otwiera wiek dwudziesty pierwszy. Z wyroków Opatrzności dane mi było żyć w tym trudnym stuleciu, które odchodzi do przeszłości, a w roku, w którym wiek mego życia dosięga lat osiemdziesięciu ("octogesima adveniens"), należy pytać, czy nie czas powtórzyć za biblijnym Symeonem "Nunc dimittis"?
W dniu 13. maja 1981 r., w dniu zamachu na Papieża podczas audiencji na placu św. Piotra, Opatrzność Boża w sposób cudowny ocaliła mnie od śmierci. Ten, który jest jedynym Panem Życia i śmierci, sam mi do życie przedłużył, niejako podarował na nowo. Odtąd ono jeszcze bardziej do Niego należy. Ufam, że On Sam pozwoli mi rozpoznać, dokąd mam pełnić tę posługę, do której mnie wezwał w dniu 16 października 1978. Proszę Go, ażeby raczył mnie odwołać wówczas, kiedy Sam zechce. "W życiu i śmierci do Pana należymy ... Pańscy jesteśmy" (por. Rz 14, 8). Ufam też, że dokąd dane mi będzie spełniać Piotrową posługę w Kościele, Miłosierdzie Boże zechce użyczać mi sił do tej posługi nieodzownych."
Z testamentu Jana Pawła II, 17.III.2000.
Drahá Ania, Wojtek, priatelia,
Srdečne Vás pozdravujem a chcem sa s Vami podelit' s pár myšlienkami na zosnulého Svätého otca. Verím, że sa Vás dotkol smútok, cítim s Vami, bol to Váš rodák. Videli sme smutné Pol'sko aj v televízii.
A my slováci sme tież smutní, bol to aj náš Otec, bol nám blízky, Slovan, rozumel aj našej reči a vedel sa s nami aj po slovensky rozprávat' - ako prvý pápeż. Nezabudneme, veď bol to vel'ký človek, ale o tom sa uż vel'a napísalo a ešte napíše. On vyhlásil vel'a l'udí za svätých a blahoslavených, verím, że neprejde vel'a času a budeme môc prosi aj jeho a tak on nám zostane blízko a po smútku nezostane ani stopa.
A do budúcnosti - verím, że Duch Svätý pomôże kardinálom zvolit' dobrého nástupcu a potom ho bude sprevádzat'... či uż to bude Talian, Nemec, Francúz, biely alebo čierny, - sme v Bożích rukách. Aj Poliak by to mohol byt' (štatistická pravdepodobnost' sa nerovná nule!) [...]
Eugen Géci
Nauka wygłoszona w Ośrodku Karmelitańskim na Groblach, podczas rekolekcji wielkopostnych dla Stowarzyszenia Rodzin Katolickich diecezji gliwickiej, którego ks. Herbert jest kapelanem. Uczestniczyło również parę osób z naszego Klubu, o czym pisze Alina Jaśko. Tekst konferencji spisała z taśmy magnetofonowej Danuta Kulesza. (W.S.)
W ostatniej książce Jana Pawła II "Pamięć i tożsamość" jest zdanie, które w moim odbiorze najbardziej ilustruje postawę Papieża. Papież wie, że nie wszystko co robi, co uczy, jest jego wyłącznym działaniem. Ma świadomość, że ktoś inny jest z nim i go prowadzi. Chcemy być świadomi, że On jest między nami. "Gdzie dwóch lub trzech jest zgromadzonych Ja jestem, pozostanę z Wami do końca dni."
Wielki Post. Trudno nie sięgnąć na początku do Ducha Św. Minęła piąta niedziela Męki Pańskiej. Niedziela Palmowa jest przed nami. Prosimy o dar mądrości, dar rozumu, dar umiejętności, dar rady - wolności, dar męstwa, dar bojaźni pańskiej i dar pobożności, by Duch Św. nas obdarzył tymi darami.
Żyjemy w świecie, który nas niepokoi, napełnia lękiem. Widzimy zło, oczywiście zawsze poza nami, i szukamy gwałtownie kozła ofiarnego. Świat jest mieszaniną dobra i zła. Człowiek jest także taką mieszaniną. Wierzymy w to, że Pan Bóg stworzył nas, żeby nas obdarzyć swoim życiem, niebem. Dał nam wolność i my możemy obrać drogę Boga. Taką propo-zycję mieli Adam i Ewa. Pan Bóg nie zostawił nas samych. On nam posłał swojego Syna. Człowiek jest mieszaniną dobra i zła.
Na nasze powołanie chrześcijańskie jesteśmy ochrzczeni, jesteśmy bierzmowani. Mówi mi "Ja Ciebie kocham". Ale co mam robić ze swoim złem - mam nadzieję. Dlatego ten rok w polskim kościele jest rokiem głoszenia nadziei.
Jesteśmy przed Niedzielą Palmową i ma się dokonać wielka sprawa. Syn Boży jedyny człowiek bez winy bierze na siebie to, co nam się należało - karę za to wszystko, że jesteśmy gardzącymi, zapominającymi o bożej miłości o wdzięczności wobec Niego.
Są trudności w małżeństwie, w samotnym życiu tak samo. W Kościele rozróżniamy teraz trzy powołania: małżeńskie, kapłańskie, do samotnego życia. Powołanie znaczy, że Pan Bóg nas wzywa i On chce, żebyś w tym powołaniu trwał, żebyś go realizował . Nigdy nie mówił, że życie małżeńskie to cukierek. Kapłaństwo ma swoje trudności. Mam być dobrym, ale także konsekwentnym.
Przypomnę, że jesteśmy tutaj po to, by się zastana-wiać dlaczego Ojciec Święty mówił "jak nikt od Ciebie nie żąda ty sam wymagaj od siebie", czyli ja muszę być także surowym.
Potem przychodzi moment, że człowiek w walce nad sobą traci ochotę. Wydaje się mu, że nie da rady. Dlatego tutaj, w tym Ośrodku, na tych rekolekcjach zatrzymujemy się, aby analizować i wydobyć z siebie to, co jest egoistyczne, co jest pędem do wygody, do przyjemności. Ty możesz zwyciężyć.
Nie rozumiesz Boga. Często podejrzewasz Boga. Myślisz, w tej walce mogę być panem siebie samego, bo mam Boga, On jest po mojej stronie i chce tego samego. Muszę być czujnym, bo zło przybiera takie maski.
Władza jest niebezpieczna, władza korumpuje, wielka władza, a puchowa władza korumpuje człowieka całkowicie. A Ty masz władzę nad dziećmi nad wnukami. Czy w poczuciu swojego doświadczenia życiowego masz prawo rządzić, nakazywać dzieciom czy wnukom. Czy raczej wspólnie szukać, pokazać temu dorastającemu młodzieńcowi, dziewczynie jakie są niebezpieczeństwa.
Mam pamiętać, że Pan Bóg jest z nami. My wszyscy już jesteśmy zbawieni, ale jeszcze nie w pełni. I między tym "już" a "jeszcze nie w pełni" jest nasze życie. Nie umiemy tego pogodzić. O ile czuję, że mam Boga w sobie, to grozi mi pycha, zarozumiałość. Kiedy uciekam przed Misterium Tremendum, którym jest Bóg, pozostaje otwarta droga judaszowa. Wykończy Cię samobójstwo, rozpacz. Ale jest także droga Piotrowa "już, ale jeszcze nie w pełni". I to jest naszym źródłem nadziei. Droga jest wprzątnięta w dwie tendencje: bać się Boga, lękać się - to jest konieczne, ale jeszcze to, że Pan Bóg jest dobrym, który nas fascynuje. Nie wolno na gwałt szukać tylko zła.
Ksiądz Halik bardzo ładnie ujął "co nie jest chwiejne nie jest trwałe". Chwiejne nie oznacza taką chwiej-ność - marksizm, katolicyzm, liberalizm. Ja wierzę my wierzymy, ja Tobie ufam, ale to zaufanie jest ciągle sprawdzane. Sprawdza się. Ciągle muszę na nowo zaufać, że jesteś w stanie łaski. Tak, ale to jest zadanie. To jednak nie zwalnia mnie z wszelkiego wysiłku. To, że nie popełniliśmy przez dłuższy czas grzechu ciężkiego jeszcze o niczym nie świadczy, bo w ostateczności grzech ciężki jest czymś bardzo kiepskim. Ważna sprawa, pełna świadomość, pełna dobrowolność. Ale o tym pamiętać, że jestem słaby, chwiejny, mogę być szybko pokonany przez zło. Czujność, o której mówi Pan Bóg.
Na początku postu, w Środę Popielcową mówił nam: módl się, dziel się tym co masz - jałmużna, wymagaj od siebie - post.
Jedną z osobistych książek Papieża jest "Przekroczyć próg nadziei". Przekraczamy go. Ty grzeszysz, ale Pan Bóg Ci podaruje przebaczenie. Możesz uzyskać - jak chcesz. Przekroczyć próg nadziei znaczy przekroczyć siebie. Proszę Was zapamiętajcie to zdanie Św. Augustyna "mam pracować tak jakby Boga w ogóle nie było." - pierwsza część. Druga część - "mam się modlić tak jakby mojego wysiłku w ogóle nie było". Ciągłe szukanie sprawia, że jesteśmy człowiekiem wędrownikiem, pielgrzymem, że jesteśmy w drodze, nie w celu.
Chrzanów, 19.03.2005r.
Dowiedziałam się od prezesa Klubu Inteligencji Katolickiej w Chrzanowie pana Wojciecha Sali, że będą rekolekcje KIK-u na Groblach. Postanowiłam wziąć w nich udział. Miejsce, w którym odbywały się jest zupełnie wyjątkowe. Chociaż blisko Chrzanowa - było mi nieznane. Urok tego miejsca, mimo panującego okresu przedwiośnia, dostrzec można gołym okiem. Piękna droga, prosta jak linia, prowadzi przez gęsty sosnowy las do Karmelitańskiego Ośrodka Rekolekcyjnego w Chrzanowie na Kątach. Ośrodek stanowią dwa długie piętrowe budynki, zamknięte między dwoma akwenami i przedzielone płynącą w środku rzeczką. Oba te jeziorka były wówczas jeszcze zamarznięte grubą taflą lodu. Na jednym z nich dostrzegłam na wysepce figurę Matki Bożej. Wydawało się, że oczekuje na przyjście do siebie - mimo trudnej drogi przez lód i wodę ukazującą nadchodzenie wiosny i roztopów.
W jednym budynku znajduje się kaplica. W drugim jest sala przeznaczona w miarę potrzeby na jadalnię lub salę konferencyjną dla uczestników rekolekcji. Pokoje mieszkalne dla uczestników umieszczone są na piętrze. Tak wyglądało miejsce mego pobytu w tym czasie skupienia. Czas też był wyjątkowy: 18 marca 2005 roku do 20 marca - Niedzieli Palmowej. Nikt z nas jeszcze nie przeczuwał jaki nas ogarnie smutek za dwa tygodnie z powodu śmierci Ojca św. Jana Pawła II. Na razie był przed nami czas modlitwy i nauk rekolekcyjnych, okres Wielkiego Tygodnia i oczekiwanie na radosne Święto Wielkiej Nocy i Zmartwychwstania Pańskiego. Na rekolekcje przywiózł mnie najmłodszy (prawie dwudziestoletni) wnuk Waldek. Przywiózł i odjechał.
Ośrodek na razie był pusty ale powoli zaczęli przyjeżdżać inni uczestnicy. Zbliżała się godzina 18-ta tzn. początek tego co miało nastąpić.
Najpierw poznałam dwie Panie i księdza Herberta Hlubka. Był to ksiądz w wieku około 70 lat, który miał prowadzić nasze nauczanie i rozważania. Ksiądz niczym się nie wyróżniał zewnętrznie, można było myśleć, że też jest uczestnikiem rekolekcji. Charakterystyczny był tylko Jego głos - spokojny, cichutki, co jak się potem okazało sprawiał, że w czasie nauk w kaplicy było "jak makiem zasiał". Ksiądz Herbert, jak się potem dowiedziałam, był po groźnej chorobie. Przeszedł 20 lat temu operację gardła. Przeżył to i pracował posługując się mikrofonem jedynie gdy było większe zgromadzenie.
Pierwsze nasze ogólne spotkanie z uczestnikami było w kaplicy. Rozpoczęło się Mszą św. Większość uczestników przybyła z Gliwic. Byli oni ze Stowarzyszenia Rodzin Katolickich diecezji gliwickiej. Zna-li się z tej racji doskonale. Z Chrzanowa byli państwo Salowie z dziećmi (już młodzieżą) i ja - a reprezentowaliśmy Klub Inteligencji Katolickiej w Chrzanowie.
Na pierwsze spotkanie tzn. na Mszę św. przyszłam trochę wcześniej. Miałam przez to możliwość zgłoszenia się do czytania wyjątków z Pisma Świętego przypadających na ten dzień przed Ewangelią. W czasie Mszy św. była już pierwsza nauka. Ksiądz Hlubek mówił przy pomocy mikrofonu będącego Jego nierozłącznym atrybutem przy każdym wystąpieniu. W kaplicy było nas około 40 osób. W czasie tej nauki mówił o miłości Boga do ludzi, o królestwie Boga Wszechmogącego i Jego dobroci. O miłości do ludzi nie tylko tych zdrowych i pięknych ale też do ludzi chorych, słabych, potrzebujących, o pomocy dla bezdomnych i bezrobotnych. Kazanie było piękne, mądre i pełne treści.
Po Mszy św. udaliśmy się na kolację do jadalni i tam siedzieliśmy do 22-ej. Słuchaliśmy poezji, dyskutowaliśmy. Poezję czytały dwie osoby z Gliwic - Pani i Pan. Po godz.22 udaliśmy się na spoczynek. Tak zakończył się pierwszy wieczór.
Dzień drugi - sobota - wstał chłodny ale pogodny. Mieliśmy się spotkać o godz.8-ej w kaplicy na porannej modlitwie. Przyszliśmy wszyscy. Ksiądz Hlubek klęczał przy ołtarzu bez klęcznika, tylko na dywanie i przez około 20 minut prowadził modlitwę prosząc Boga o łaski dla nas, dla naszych rodzin. Wymieniał po imieniu chorych ze Stowarzyszenia prosząc Pana Boga o zdrowie dla Nich. Modlił się za Ojczyznę, za młodzież. Modlitwa była własnymi słowami tak szczera, gorąca i pokorna, że wydawało się, że idzie ona wprost przed Oblicze Chrystusa.
Po modlitwie przeszliśmy na śniadanie do jadalni aby po krótkiej przerwie wrócić o godz.10 na Mszę św. do kaplicy. Nauka i rozważania w czasie zgromadzenia eucharystycznego były na temat dekalogu. Dziesięcioro przykazań i tożsamość człowieka, jego zachowania, postępowanie przed obliczem Boga. Po zakończeniu Mszy św. dyskusja w mniejszych grupkach trwała do 13-ej.
Po obiedzie był czas wolny. Przygotowywaliśmy wtedy palmy na jutrzejsze święto Niedzieli Palmowej korzystając ze spaceru po łące i lesie. Na rozważania Drogi Krzyżowej i modlitwę różańcową wróciliśmy do kaplicy. W czasie Drogi Krzyżowej ksiądz Hlubek modlił się razem z nami, prowadzenie poszczególnych stacji zostawił uczestnikom. Przygotowało się do tego Stowarzyszenie Rodzin Katolickich z Gliwic. Treść tych rozważań była piękna i pouczająca. Myślę, że w naszym Klubie odprawimy ją w odpowiednim czasie. Przytoczę tutaj myśli ze stacji V, Spotkanie Szymona z Cyreny: "Współczesny człowiek ma sporo wspólnego z Szymonem
- Niewiele wie o Jezusie (wtórny analfabetyzm religijny staje się znaczącym faktem)
- Wiadomości o Kościele (wtedy była to jakaś kolejna wspólnota związana z galilejskim prorokiem) dziś czerpie z plotek i publikatorów
- Zajęty jest swoimi sprawami i zmęczony wraca po pracy do domu.
Szansą dla Szymona stało się przypadkowe spotkanie z Chrystusem, do którego został przymuszony. Szansą dla współczesnego człowieka staje się Eucharystia, do której jest zapraszany. Możemy powiedzieć, że nie tylko każdy z nas przyjmuje Chrystusa, lecz także Chrystus przyjmuje każdego z nas. Zacieśnia więzy przyjaźni z nami: Wy jesteście przyjaciółmi moimi."
Tego dnia wieczorem również spotkaliśmy się na dyskusji i czytaniu poezji. Małżeństwo z Gliwic dzieliło się z nami wrażeniami z pielgrzymki do Meksyku do Matki Bożej z Guadalupe. Treść tego bardzo ciekawego opowiadania mogłaby być osobnym artykułem. Rozeszliśmy się o godz.22-ej. Tak minął dzień drugi.
Trzeci dzień to Niedziela Palmowa. O godz. 8 odbyła się wspólna modlitwa a o godz.10 udaliśmy się na uroczystą Mszę św. (sumę) z procesją przy rzeczce (w moim wyobrażeniu "Cedron"). Wszyscy uczestnicy nieśli gałązki - palmy, przygotowane poprzedniego dnia. W procesji ze śpiewem weszliśmy do kaplicy. W czasie homilii bardzo pouczającej - o świecie nas otaczającym, o duszy człowieka i jej złożoności - czuliśmy żal, że nasze rekolekcje dobiegają końca. Na zakończenie Mszy św. ksiądz rekolekcjonista udzielił błogosławieństwa i życzył szczęśliwej podróży.
Uczestnicy z Chrzanowa odbyli jeszcze spacer w blasku słońca wzdłuż stacji Męki Pańskiej znajdujących się na terenie ośrodka rekolekcyjnego naokoło stawu w lesie. W tym czasie cała droga była podmokła wodą i roztapiającym się lodem. Na wodzie kołysała się przycumowana do brzegu łódka.
Po obiedzie w sali ogólnej odbyło się już indywidualne pożegnanie. Wszyscy zbierali swoje bagaże i odjeżdżali każdy w swoją stronę. Tak skończyły się moje wyjątkowe rekolekcje, które dały mi niezapomniane przeżycia.
Alina Jaśko
Publikujemy pierwszą część dyskusji o pracy, która odbyła się w Libiążu, 16 października 2004 r., na II Dniu Społecznym. Gospodarzem spotkania była dr Mieczysława Niedzielczyk prowadząca w Libiążu w ramach Akcji Katolickiej Klub Wsparcia Koleżeńskiego "Praca". Dzień Społeczny został wsparty finansowo i organizacyjnie przez Burmistrza Libiąża.
Mieczysława Niedzielczyk: Miło mi państwa powitać na spotkaniu poświęconym pracy i bezrobociu, zorganizowanym w ramach XIX Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej w Chrzanowie. Witam serdecznie prezesa Klubu Inteligencji Katolickiej w Chrzanowie pana Wojciecha Salę. Witam naszych wykładowców: księdza doktora Lucjana Bielasa i pana doktora inżyniera Jerzego Kołodzieja. Witam serdecznie przedstawiciela Rady Powiatowej w Chrzanowie panią radną Stanisławę Klimczak. Witam serdecznie przed-stawicieli Powiatowego Urzędu Pracy z zastępcą dyrektora panią Jolantą Wątrobą na czele. Witam dy-rektor OPS w Trzebini panią Krystynę Karnas, dyrektor OPS w Libiążu panią Józefę Skalniak i jej zastępcę panią Władysławę Łazarz. Witam również przedstawicieli Klubu "Praca" z Libiaża i Klubu Inteligencji Katolickiej z Chrzanowa. Witam wszystkich, którzy przybyli zainteresowani tematem i poświęcili swój wolny czas, aby zmieniać wokół siebie świat na lepszy.
Proszę Państwa, dzisiaj mamy szczególny dzień - dzień, w którym obchodzimy 26 rocznicę pontyfikatu Jana Pawła II. Wiemy że w nauce społecznej Papieża bardzo ważne miejsce zajmuje człowiek i jego praca. Dlatego niech mi wolno będzie mottem dzisiejszego spotkania uczynić słowa Ojca Świętego na temat pracy, wypowiedziane w Legnicy dnia 2 czerwca w czasie pielgrzymki do Polski w 1997.
"Praca ludzka nie może być traktowana tylko jako tzw. siła robocza. Człowiek nie może być widziany jako narzędzie produkcji. Człowiek jest twórcą pracy i jej sprawcą. Nie wolno nam zapomnieć, i to chcę z całą mocą - z mocą powiedzieć, że praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy."
Zapraszam teraz naszych wykładowców do wygłoszenia referatów, do wprowadzenia do dyskusji na temat pracy. Temat: "Kościół, praca, pieniądze".
Chciałam Państwu trochę przybliżyć osoby naszych wykładowców. Ksiądz doktor Lucjan Bielas jest pracownikiem naukowym Wydziału Historii Kościoła. Wykłada na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Jego obszar działania naukowego to jest Chrześcijaństwo w imperium Cesarstwa Rzymskiego.
Pan doktor inżynier Jerzy Kołodziej jest informatykiem, menadżerem i konsultantem z wieloletnim do-świadczeniem pracy w środowisku międzynarodowym w kraju i za granicą. Obecnie prowadzi firmę, która wdraża praktycznie na całym świecie polską technologię wizualizacji cyfrowej w profesjonalnych urządzeniach do produkcji odbitek fotograficznych.
Są to osoby, które znają warunki, jakie powinni mieć ludzie do życia, pracy, czym jest ta praca, jaką po-winna odgrywać rolę w życiu człowieka, jaką rolę mają pieniądze w tym, i czy za wszelką cenę należy je zdobywać i jaki jest stosunek Kościoła do tych spraw.
Przytoczone słowa Papieża wprowadzają nas w to zagadnienie, ale nasi wykładowcy rozszerzą temat. Bardzo proszę.
Jerzy Kołodziej: Na wstępie chciałbym krótko wyjaśnić, dlaczego zainteresowaliśmy się tym tematem. Około półtora roku temu, w lipcu 2003 roku spotkałem się z księdzem Lucjanem Bielasem. W czasie tego spotkania ksiądz Lucjan przedstawił następujący problem: w naszej jaworznickiej społeczności mamy wielu zdolnych i bardzo przyzwoitych ludzi, którzy poszukują pracy, za którą chcieliby być nagradzani w sposób uczciwy. Z drugiej strony mamy również rzetelnych pracodawców, którzy poszukują uczciwych i fachowców. W praktyce jednak tak się dzieje, ze te obie grupy ludzi bardzo często nie mogą się spotkać.
Dlaczego nie moglibyśmy tej sprawy postawić w ten sposób, że będąc w Kościele, w otoczeniu, które w sposób naturalny opiera się na wzajemnym zaufaniu te dwie grupy ludzi mogłyby się spotkać, i sobie wzajemnie pomagać. Dlaczego nie można by stworzyć takiego środowiska właśnie przy Kościele? Temat rozmów toczył się na początku wokół znajdowania pracy, dawania szansy ludziom oraz niesienia pomocy innym. I już po kilku spotkaniach doszliśmy do wniosku, że problem nie leży w tym, żeby komuś dać pracę, lub żeby komuś pomóc finansowo, jakkolwiek czasami jest to konieczne. Natomiast problem leży w tym, w jaki sposób pomóc innym w zmianie sposobu myślenia. Doszliśmy do wniosku: jeśli człowiek nie zmieni sposobu myślenia i dostanie pracę, to ją szybko straci, jak również jeżeli nie zmieni sposobu myślenia i dostanie duże pieniądze to też je straci. Zmianę sposobu myślenia nazwaliśmy przełamywaniem wewnętrznych barier. Każdy z nas ma takie bariery (mam na myśli również, a może nawet przede wszystkim samego siebie). Łatwiej jest mi to zauważyć mój problem, jeśli rozmawiam z drugim człowiekiem. Tym sprawom, przełamywania barier, poświęciliśmy wiele miesięcy spotykając się w gronie kilku osób prawie co tydzień od lipca ubiegłego roku. Po tym okresie możemy już zaobserwować pewne konkretne owoce, które pojawiają się w trakcie pokonywania wewnętrznych barier. Takie przełamywanie barier daje pewne stałe zmiany w myśleniu.
W naszej pracy pomagało nam to, że reprezentujemy dwa odmienne punkty widzenia. Ja mam doświadczenie biznesowe, prowadziłem przez wiele lat duże projekty w Polsce i zagranicą, mam doświadczenie w zatrudnianiu ludzi. Natomiast ksiądz Lucjan Bielas ma doświadczenie przede wszystkim księdza a następnie wykładowcy i naukowca zajmującego się historią starożytną, który na te zagadnienia patrzy z szerszej perspektywy historii Kościoła. Dla mnie osobiście było niezwykłym odkryciem, że te sprawy, o których mówimy dzisiaj można przełożyć na język historii starożytnej, że te zagadnienia, przed którymi stoimy dzisiaj, to nie są niczym nowym. Można by powiedzieć "wszystko już było". Jeśli popatrzymy na nasze problemy od strony historycznej to okazuje się że znacznie łatwiej przychodzi nam zrozumieć to wszystko co nas otacza. Tutaj nie chciałbym się na ten temat szerzej wypowiadać, bo mam nadzieję, że Ksiądz Lucjan zrobi to znacznie lepiej. Tyle tytułem wstępu, zanim przejdziemy do konkretnych rozważań.
Ks. Lucjan Bielas: To rzeczywiście nie zwyczajne, że człowiek zajmujący się biznesem spotyka księdza i to jeszcze na dodatek historyka starożytnego i zaczynają coś wspólnego tworzyć poświęcając temu sporo czasu. Cotygodniowe spotkania, o których wspomniał pan Jerzy, są nam bardzo potrzebne. Nie tworzymy jednak zamkniętego grona. Na spotkania są zapraszane również inne osoby. Są to przede wszystkim pracodawcy, ale także i pracobiorcy. Dzielimy się z nimi tak mądrością Ewangelii i historii Kościoła Chrystusowego jak i praktycznymi doświadczeniami pana Jerzego, który przeszedł najlepsze szkoły handlu i ma bardzo dużą i bogatą praktykę. Zwracamy jednocześnie baczną uwagę zarówno na to, jaki jest odbiór naszego przesłania jak i na ile to, co mówimy przekształca sposób myślenia uczestników spotkań. Jest to niewątpliwie bardzo odpowiedzialna praca.
Najstarsze wykopalisko pieniądza, jakim dysponuje nauka, pochodzi z Sardes i sięga mniej więcej 650 r. p. Chr. Zmienił się sposób wytopu złota, a uzyskany kruszec pozbawiony dużej ilości zanieczyszczeń zaczął nadawać się do bicia monety. Można było konkretną wartość ukryć w dłoni. Wraz z monetą zmienił się sposób myślenia ludzi, bo i zmieniła się gospodarka. Niemal natychmiast powstały banki, zaczęto pożyczać, brać kredyty, pojawiła się lichwa. Chrystus nie przeszedł obok bogactwa i pieniądza obojętnie. Jako człowiek pochodził z narodu wybranego, z narodu, który miał ogromne doświadczenie w obracaniu pieniądzem. W VI w. p.Chr. Żydzi znaleźli się w niewoli babilońskiej. Nie mieli tam swych pól i winnic, ale tam prawdopodobnie tworzą swoje pierwsze synagogi, które były nie tylko ustanawiane dla sprawowania liturgii i tworzenia religijnej wspólnoty zachowującej w politeistycznym świecie wiarę w Boga Jedynego, ale były one również swoistego rodzaju jednostkami administracyjnymi i gospodarczymi żydowskiej społeczności. To niewątpliwie one były również znakomitą szkołą skutecznego używania pieniędzy.
Kiedy przyszedł Pan Jezus na świat, kiedy Żydzi byli, można by tak powiedzieć, elementem Imperium Rzymskiego (od 63 p.n.e.) Synagogi istniały praktycznie we wszystkich ważniejszych miastach Imperium, gwarantując podbitemu narodowi swoistego rodzaju wolność religijną i gospodarczą, zaś Świątynia Jerozolimska gromadziła rok rocznie tłumy pielgrzymów i ogromne środki finansowe.
Trudno, by Pan Jezus, który w tym środowisku tworzył zręby swojego Kościoła nie ustosunkował się do problemu pracy i pieniędzy. Dla nas członków Jego Kościoła, ten punkt widzenia ma fundamentalne znaczenie. Jesteśmy w tym dobrym położeniu, że Kościół ma już prawie 2000 lat i możemy niejako dotknąć szeregu przykładów różnych postaw względem pieniędzy. Wystarczy podstawowa znajomość historii Kościoła, by spostrzec, że bardzo duża część jego problemów miała i ma podłoże materialne i jest skutkiem odejścia od tej linii, jaką w tej materii wyznaczył Chrystus. Dlatego też zacznijmy naszą analizę od samego Mistrza i przypatrzmy się dobrze nam wszystkim znanej przypowieści o Bogaczu i Łazarzu. Zauważmy, że Chrystus nie zarzuca bogaczowi tego, że był bogaty. Zarzuca mu to, że, źle inwestował - ubierał się w bisior i purpurę i świetnie się bawił. I oto w pewnym momencie pod drzwiami pałacu tego bogacza pojawił się żebrak - Łazarz. Nie mógł pracować, bo był pokryty wrzodami, a więc nie był to człowiek leniwy i można by było powiedzieć, że z prawa naturalnego miał tytuł do majątku bogacza. Biedak nie chciał wiele, chciał tylko minimum - chciał się pożywić tym, co spadało ze stołu bogacza. Nie dano mu tego. Na ciekawy punkt tej przypowieści zwrócił uwagę sługa Boży, ksiądz biskup Jan Pietraszko, na psy w tej przypowieści. To one przychodziły i lizały rany Łazarza. Dlaczego Pan Jezus wstawił tam psy? Żeby pokazać, że wrażliwość człowieka bogatego może być mniejsza niż wrażliwość psa.
Zdaniem biskupa Jana drugi ważny punkt, to kropla wody. Ten, który miał wszelkie napoje do dyspozycji, potem, za barierą śmierci, marzy o kropli wody, która mu nigdy nie będzie dana. Jest czas, kiedy można wszystko zmienić, a będzie czas, kiedy nie będzie można nic zmienić przy pełnej świadomości swego losu.
Ta przypowieść jest bardzo ważna dla wszystkich bogatych i biednych uczniów Boskiego Mistrza. Jednych przestrzega przed złym inwestowaniem i zatwardziałością serc, drugich zaś zdecydowanie zachęca do wyzbycia się wszelkiej zazdrości, nienawiści i źle pojętych rewolucyjnych rozwiązań. Nie można domagać się nadzwyczajnych interwencji ze strony Pana Boga, wystarcza, bowiem człowiekowi to, co zostało mu objawione.
Idziemy dalej w Kościół. Święty Paweł, który wnosi Chrześcijaństwo w świat Imperium Rzymskiego, w świat pogan nie może pozostać obojętnym na niewolnictwo, tym bardziej, że w tym obszarze, w którym zasadniczo działał, a więc grecko-rzymskim miało ono nieco inny wymiar niż w Izraelu, o wiele bardziej surowy. Apostoł Narodów zachęca niewolników do jak najbardziej wydajnej i uczciwej pracy. Wobec swego Pana ziemskiego będzie swą pracą świadczył o swym Panu Niebieskim, bo tak naprawdę to człowiek powinien pracować dla Chrystusa, który to zarówno panu jak i niewolnikowi uświadamia fakt, że wszyscy są braćmi. Takie podejście do pracy sprawia, że nabiera ona innej wart ości, jest bowiem współpracą z Bogiem tak w dziele stworzenia, jak i w dziele odkupienia i uświęcania. Staje się ona źródłem godności niewolnika i drogą do wolności. Perfekcyjnie pracujący niewolnik, można by powiedzieć, że niejako rozrasta się w głowie swego pana, który nie będzie sobie wyobrażał swego domu bez niego. Tak, więc po pewnym czasie to pan będzie coraz bardziej uzależniony od swego niewolnika. Kiedy zaś niewolnik otrzyma wolność będzie umiał ją zagospodarować i nie stanie się ona przyczyną jego zguby. Musimy pamiętać, że zasadniczo wszystkie powstania niewolników w imperium rzymskim skończyły się dramatem, ponieważ niewolnicy nie umieli poradzić sobie z wywalczoną wolnością.
Ta postawa chrześcijan przy zaistniałych zmianach społecznych i gospodarczych, doprowadziła do ciekawych efektów. Początkowo Ewangelia była przede wszystkim przyjmowana przez najniższe warstwy społeczne, przez niewolników, wyzwoleńców, drobnych rzemieślników, kupców, miejski plebs i wszelakiego rodzaju biedotę. Tak było na początku, ale kiedy w roku 258 cesarz Walerian widząc pusty skarbiec państwa rozglądnął się wkoło zobaczył, że spore pieniądze znajdowały się w ręku właśnie chrześcijan. Jest znamienną rzeczą, że rozpoczęte przez niego prześladowanie wyznawców Chrystusa miało główną przyczynę w finansowej zapaści Imperium, którą próbowano uzdrowić przez konfiskowane majątki chrześcijan.
Już wcześniej w Kościele trwała dyskusja, czy prawdziwy chrześcijanin może być bogaty. A jeżeli tak, to jak winien dóbr doczesnych używać, by nie utracić wiecznych. Ta dyskusja była powodowana licznymi wypadkami złego wykorzystywania bogactw przez wyznawców Chrystusa. Ojcowie Kościoła niejednokrotnie przestrzegali przed fatalnymi skutkami takiej postawy. W tym głosie Ojców znamienne jest zdanie św. Cypriana. Biskup Kartaginy, który przeżył prześladowanie za czasów Decjusza (+251), analizując w traktacie O upadłych jego przyczyny, wyraźnie upatruje je, między innymi, w przywiązaniu do bogactwa i to zarówno świeckich jak i prezbiterów oraz biskupów. Zamknięte niezaspokojoną rządzą bogacenia się serca wywołują, jego zdaniem, zasłużoną karę Bożą. Podobne spostrzeżenia miał biskup Cezarei Euzebiusz po prześladowaniu Dioklecjana czy św. Grzegorz z Nazjanzu po prześladowaniu Juliana zwanego Apostatą.
Przez wszystkie wieki istnienia Kościoła problem pracy i wykorzystywania jej owoców był i będzie jednym z pierwszoplanowych. Nie można się uchylać od jego podjęcia i w naszych czasach, i w naszej rzeczywistości. [...] -»(2)
Wojciech Sala: Zostaliśmy obdarowani pontyfikatem Jana Pawła II. Trzeba Panu Bogu za to dziękować. Chrzanów, który jest w diecezji krakowskiej, ma kolejny powód do wyrażenia wdzięczności Panu Bogu to dar wielu lat posługi ks. Karola Wojtyły, kapłana, biskupa, metropolity i kardynała.
Cennym darem z rąk biskupa dla Chrzanowa jest ks. Stefan Misiniec proboszcz kościoła pw. św. Mikołaja. Należy on do "duchowych synów" ks. Kardynała Karola Wojtyły. Został przez niego wyświęcony na kapłana. Był blisko związany z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Miał okazję do osobistych spotkań, był w komitetach organizacyjnych wizyt Ojca Św. w Polsce.
Dziękujemy księdzu proboszczowi, że zechciał przyjąć zaproszenie naszego Klubu do podzielenia się wspomnieniem z kontaktów z Ojcem Świętym. Serdecznie proszę o zabranie głosu.
Ks. dr Stefan Misiniec
Lata 1967 - 1978 to czas mojej pracy w Zakliczynie, Łodygowicach i Dobczycach. Wyjeżdżałem z młodzieżą na rekolekcje grup apostolskich. Wtedy było to niebezpieczne. Kardynał Wojtyła bardzo interesował się pracą kapłanów z młodzieżą. Dawał nam odczuć, że w razie niebezpieczeństwa będzie nas bronił. Księdzu wyjeżdżającemu na rekolekcje z młodzieżą Ksiądz Kardynał dawał odpowiednie pismo upoważniające do prowadzenia zajęć duszpasterskich w terenie. W prasie oficjalnej takie rekolekcje wakacyjne były określane jako "dzikie wakacje". Czasem można było wyczuć, że w grupie jest ktoś, kto nie tyle korzysta z rekolekcji, ile jest informatorem władz o osobach i atmosferze. Tak było np. na Jasnej Górce koło Ślemienia. Prowadzący byli przekonani o tym, że są inwigilowani, ale pozostawili dwóch uczestników do końca zajęć. W trakcie tychże rekolekcji naszła nas komisja kontrolna składająca się aż z 11 osób, wśród nich Sanepid i milicjant. Pytali dlaczego nikt nie jest zameldowany. Odpowiedź była prosta: Jak można meldować? Jeśli uczestnicy zostaną zameldowani, to będą narażeni przy maturze. Na rekolekcjach nie używaliśmy nazwisk, wystarczały imiona uczestników.
Kard. Wojtyła przyjeżdżał także na spotkania księży z rocznika święceń. Pamiętam jedną z ostatnich takich wizyt: 26 IX 78 r. mieliśmy zjazd koleżeński rocznika milenijnego (1966) u Sióstr Karmelitanek w Czernej. Po Mszy św. rozmowa przy stole. Było to krótko po wyborze Jana Pawła I. Pytam: "Niech nam Ks. Kardynał powie coś o konklawe, co nie jest objęte tajemnicą." Odpowiedział: "Mnie się teraz wypada tylko śmiać". Pytam dalej: "Czy historycy będą mogli się dowiedzieć na temat ostatniego głosowania?" (Jak wiadomo karty wyborcze z poprzednich głosowań są palone, a kardynałowie są związani tajemnicą). Odpowiedział: "To zależy od następnego papieża". Z Ks. Kardynałem spotkałem się jeszcze raz dnia następnego (27 IX) na Bachledówce, gdzie ks. Sołtysik prowadził rekolekcje dla duszpasterzy młodzieży. Szczęśliwie zachowała się mała kaplica drewniana, gdzie modlili się Prymas Wyszyński i Kardynał Wojtyła. W tej kaplicy wysłuchaliśmy Jego zachęty wygłoszonej podczas Koncelebry. A potem była rozmowa w refektarzu. Pozostało mi w pamięci Jego zasłuchanie, gdy księża omawiali sprawy młodzieżowe. Spotkanie odbywało się w klimacie rodzinnym. W dniu następnym przypadała 20 rocznica święceń biskupich naszego Księdza Kardynała. Ks. Sołtysik poprosił, żebym złożył życzenia w imieniu zebranych. Ta chwila głęboko wpisała się w moją pamięć. Wczesnym rankiem dnia następnego ks. Tadeusz Jarzębak mówił mi: "Czy wiesz co się stało? - Papież zmarł! Co będzie?"
Z Ojcem Świętym Janem Pawłem II spotykałem się kilka razy. M.in. gdy I LO z Chrzanowa było u Papieża. Dalej, kiedy wyszła książka o Janinie Woynarowskiej. Ostatni raz odwiedziłem Jana Pawła II 22 października 2003 r., w 25lecie inauguracji pontyfikatu. Zobaczyłem wtedy Ojca Świętego w małym pomieszczeniu, rozmawiającego z moim promotorem kard. Marianem Jaworskim. Pozdrowiłem Go i ucałowałem pierścień Rybaka.
Niezapomnianym pozostało spotkanie w Księżówce. Robiłem wtedy zdjęcia, które później złożyły się na album "Jan Paweł II w Księżówce i pod Giewontem" (Kraków, 2005).
Te zdjęcia znalazły się również w pięknej książce Marka Skwarnickiego pt. "Jan Paweł II " wydanej w Wydawnictwie Dolnośląskim we Wrocławiu.
Chrzanów, 17 maja 2005 roku
7 kwietnia 2005r. Msza św. w intencji ś.p. Jana Pawła II na chrzanowskim Rynku.
12 kwietnia Wieczór klubowy poświęcony wspomnieniom o Ojcu Świętym Janie Pawle II.
13 kwietnia Promocja nowego tomiku poetyckiego Heleny Chłopek "Pójdę tam", w Domu Urbańczyka. Pani Helena często gościła w naszym Klubie. Zdjęcie poetki na okładce tomiku zostało zrobione w czasie ostatniego spotkania opłatkowego w Klubie.
19 kwietnia Wojciech Sala: czytanie fragmentów listu Jana Pawła II "Mane nobiscum Domine".
26 kwietnia Michalina Liszka: krąg biblijny.
SPOTKANIA W MAJU.
10 maja Anna Sala: Konstytucja 3 Maja.
11 maja Ks. dr Stefan Misiniec, Wspomnienia o Janie Pawle II.
24 maja Michalina Liszka: krąg biblijny.
31 maja Alina Jaśko: O Św. Urszuli Ledóchowskiej
SPOTKANIA W CZERWCU.
4 czerwca 12 osób z naszego Klubu uczestniczyło w XXV Pielgrzymce KIK na Jasną Górę. Na zebraniu prezesów nasz Klub reprezentował Jan Sala, który przedstawił informacje o serwisie internetowym Porozumienia Klubów. Chrzanowski KIK został wybrany po raz trzeci do Rady Porozumienia KIK.
9 czerwca Uroczystości peregrynacji relikwii Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus w Kościele pw. Miłosierdzia Bożego na Kątach. W ramach przygotowania do uroczystości, na spotkaniu wtorkowym Anna Sala przypomniała postać Świętej.
Promocja książki Jana W. Lachendro poświęconej ks. Michałowi Potaczało, w Bibliotece Miejskiej.
14 czerwca Wojciech Sala, redaktor XIV Kongresu Tematycznego "media": relacja z inauguracji III Kongresu Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich, która miała miejsce 11-12 czerwca br. w Warszawie.
21 czerwca Michalina Liszka: krąg biblijny - Księga Estery.
28 czerwca Wieczór Klubowy
Redagują: Anna Sala, Wojciech Sala mabit@pro.onet.pl