Biuletyn Klubu Inteligencji Katolickiej w Chrzanowie | |||
Nr 13 | http://chrzanow.kik.opoka.org.pl | lipiec-sierpień 2002 r. |
18 sierpnia, w niedzielę, uczestniczymy we Mszy św. odprawianej przez Ojca Świętego Jana Pawła II na Krakowskich Błoniach.
Pielgrzymka KIK-ów zgromadziła 1 czerwca ok. 800 osób z 34 klubów, w tym 14 osób z chrzanowskiego klubu. Pielgrzymka rozpoczęła się o godz. 930 Mszą św. w Kaplicy Matki Bożej, odprawioną przez metropolitę częstochowskiego - abp. Stanisława Nowaka. Uczestnicy wysłuchali wykładu redaktora naczelnego Niedzieli - ks. inf. Ireneusza Skubisia pt. „W poszukiwaniu nadziei”, a Maria Przybylska - aktorka Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie zaprezentowała program artystyczny pt. Są takie prawdy, oparty na twórczości C. K. Norwida. Do tradycji należy już złożenie wiązanki kwiatów przed pomnikiem ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego. Na zakończenie pielgrzymki Drodze Krzyżowej na wałach jasnogórskich przewodniczyli przedstawiciele rzeszowskiego KIK-u.
WS
Wypowiedź ks. Inf. Ireneusza Skubisia założyciela i kapelana częstochowskiego Klubu Inteligencji Katolickiej do uczestników XXII Pielgrzymki KIK na Jasną Górę
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
[Chciałbym dopowiedzieć do tego, co już powiedział prezes Adam Banaszkiewicz zaprzyjaźniony ze mną już od lat, pewną rzecz. Mianowicie, jestem człowiekiem, który dał pomysł pielgrzymki KIK-ów na Jasną Górę. To był rok 1980. I to się bardzo przydało (oklaski) w stanie wojennym, bo Państwo z całej Polski mogliście się tutaj spotykać dzięki temu, że była pielgrzymka KIK-ów. Dzięki temu dzisiaj tutaj jesteśmy, z tym że trochę starsi o 22 lata. Niektórzy z Państwa byli na tamtej pierwszej pielgrzymce Klubów Inteligencji Katolickiej. Od tego czasu zmieniło się bardzo wiele.]
Moje wystąpienie: „W poszukiwaniu nadziei” nie będzie wykładem, czy referatem. Będzie to raczej zwierzenie się, zamyślenie nad tematem, który jest dla nas wszystkich tematem nr 1. Dzisiaj, na początku nowego tysiąclecia, na początku nowego stulecia, nie ma ważniejszej sprawy jak pytanie: Jaki będzie ten wiek, jaki będzie ten czas nowego tysiąclecia? Dlatego jest rzeczą bardzo ważną ale i trudną mówić o nadziei.
Bez nadziei nie można żyć. Człowiek potrzebuje, jak to się poetycznie mówi, jakiegoś światła w tunelu. W sytuacjach trudnych, jakie są dzisiaj, jeszcze bardziej dopytujemy się o nadzieję. Mówimy tu też o nadziei w sensie najbardziej zwykłym, bo w człowieku, w każdym z nas, którzy żyjemy w konkretnych warunkach, w konkretnym miejscu pojawia się pytanie o naszą przyszłość, o nasze jutro.
Niepokoją nas różne wydarzenia. Ogromnym szokiem był 11 września w Stanach Zjednoczonych. Wszyscy myśleliśmy, że w wielkiej i potężnej Ameryce nic takiego nie może się zdarzyć, że jest ona niepokonana, że posiada nadzwyczaj sprawne systemy bezpieczeństwa. Okazuje się, że to nieprawda.
Przerażeni jesteśmy tym, co się dzieje w Europie: że w niektórych krajach można dokonywać eutanazji, że legalizuje się związki homoseksualistów, że zezwala się ludziom żyjącym w takich związkach na adopcję dzieci, że tak bardzo rozprzestrzenił się problem narkomanii, że pozwala się powszechnie na różne dewiacje społeczne, że naszą młodzież ogarnia obojętność, wyrachowanie i ucieczka od rzeczywistości.
Patrzymy także na polską rzeczywistość: na ogromne bezrobocie, wyprzedaż majątku narodowego, na cztery nie całkiem udane reformy, które dokonywały się na naszych oczach.
Rozmawiałem kiedyś z Marianem Krzaklewskim; jak wielkie nadzieje pokładał w tym, że te reformy się udadzą, że będzie bardzo dobrze. Dzisiaj już coraz więcej ludzi mówi o tym, że za dużo na jeden raz, że to było nierozsądne, nie do udźwignięcia. Pytamy dzisiaj o to, kto na tym skorzystał, kto stracił.
Społeczeństwo przeżywa frustrację. Bo jakże inaczej, gdy nie ma za co utrzymać rodziny, gdy nie ma pracy ani pieniędzy, gdy bieda zagląda do ogromnej rzeszy polskich rodzin. A przy tym widzimy, iż część naszych braci urządziła się bardzo dobrze i teraz nam, uczciwym ludziom, wmawia się, że jesteśmy nieudacznikami, że nie umiemy dostosować się do tzw. warunków rynkowych.
I te ogromne podatki, które oddajemy państwu, a tymczasem nie ma ono pieniędzy na szkolnictwo, drogi, policję, służbę zdrowia i na inne sprawy, społecznie bardzo ważne.
Przyglądam się tekstom prof. Jerzego Roberta Nowaka w „Niedzieli”, w których autor daje obraz polskiej sytuacji przez pryzmat cytatów z artykułów z różnych gazet, zarówno tych lewicowych jak i prawicowych. Zastanawiam się, czym kierują się ludzie należący do polskiej elity politycznej, których działania są wyraźnie antypolskie weźmy choćby sprawę Jedwabnego czy ostatnio muzeum wypędzonych we Wrocławiu.
Można by wiele spraw wymieniać, które odbierają nadzieję i spokojne spojrzenie w przyszłość. Z jednej strony obserwujemy ogromny pęd ku przyszłości, nowoczesności, a z drugiej strony zauważamy, że ta przyszłość okazuje się bardzo niepewna. Patrzymy przez pryzmat pewnych konkretów, które jednak nie są dzisiaj, na tym spotkaniu, głównym przedmiotem naszego zainteresowania. Ja także nie jestem socjologiem ani ekonomistą, ani politykiem. Jesteśmy na pielgrzymce jako wydarzeniu religijnym. Niemniej istnieje pewne tło, które nam towarzyszy, czy tego chcemy, czy nie, pewien klimat, w jakim wypada nam żyć. To także klimat stworzony podążaniem do Unii Europejskiej.
To również kwestia spojrzenia na rzeczywistość po wolnych wyborach. Jest nowa sytuacja, i za tę sytuację naród odpowiada w sposób zasadniczy. Nie można powiedzieć, że jesteśmy zupełnie nieodpowiedzialni za to, co się dzieje. Warto sobie przypomnieć, że Niemcy do tej pory ponoszą odpowiedzialność za to, że w pewnym momencie wybrali Hitlera, że on zdobył większość głosów. Nie można powiedzieć, że to tylko hitleryzm i naziści winni są gehenny II wojny światowej.
Wiąże się z tym wszystkim problem tzw. elit. To one wprowadzają poszczególne etapy reform, wpływają na decyzje, one kształtują rzeczywistość polityczną, świadomość społeczną. Elity są odpowiedzialne za działalność massmediów: radia, telewizji, prasy. Mówiąc o losie polskich elit trzeba wspomnieć o Katyniu, gdzie polskie elity wymordowano, potem o Powstaniu Warszawskim, gdzie także zginęło wielu zdolnych Polaków, przypomnieć sytuację po roku 1945, kiedy również wielu znakomitych, wspaniałych ludzi trafiło do więzień a nawet zostało straconych przez komunistów.
Dotykamy tu także problemu braku możliwości kształcenia tych elit. Komuniści kształcili swoich ludzi. Mogli ich wysyłać za granicę, gdzie uczyli się również języków obcych. Opcja inna niż komunistyczna miała ogromny problem ze zdobywaniem wiedzy pamiętamy, jak to uczyliśmy się jedynie koniecznego języka rosyjskiego lub jakie procedury trzeba było przejść, żeby się gdziekolwiek z kraju wydostać. Dlatego dzisiaj jest problem z elitami. Lewica ma wielu zdolnych i przygotowanych do sprawowania władzy ludzi, a prawica nie, albo nie ma ich tylu, ilu by się przydało. A jeszcze dodajmy, że w latach osiemdziesiątych wyemigrowała z Polski cała rzesza zdolnych, cennych, wspaniałych ludzi, którzy zasilili Zachód. To także ci najbardziej świadomi społecznie, którzy opierali się systemowi, ale którzy nie wytrzymali nacisku.
Po 1989 r. przyszła możliwość poczynienia pewnych zmian. Ale widzimy, choćby na przykładzie prywatyzacji mediów, jak zostaliśmy zaszczuci, że jest wiele tytułów piszących wprawdzie po polsku, ale inny, obcy interes przyświeca wydawcom, którzy nie są Polakami.
Ludzie odpowiedzialni za wiele dziedzin mówią, że nie bardzo wiedzą, jak zdefiniować polski interes narodowy. A przecież on jest. Wiemy, że to jest nasza historia, kultura, naród. Podkreśla to często Ojciec Święty Jan Paweł II.
Wobec tych wszystkich niepokojów, które nas trapią, wobec perspektywy integracji w Unii Europejskiej jaka jest nadzieja dla Polski?
Pozwoliłem sobie sięgnąć do tekstów, które były drukowane w „Niedzieli”. Przytoczę fragment artykułu biskupa Romana Andrzejewskiego pod tytułem: „Ludzie, nie pozwólcie odebrać sobie nadziei”.
„Taki okrzyk wyrywa mi się z serca, kiedy coraz więcej znajduję ludzi, co dają się uwieść magii czarnych scenariuszy. Jak to paraliżuje, choćby przy rozwiązywaniu problemów małych ojczyzn, a w perspektywie wyborów samorządowych może to mieć niemałe znaczenie. Należy wyzbyć się brzydkiego obyczaju, który niestety z góry idzie na dół, kiedy to, niezależnie od urzędu i stanowiska, na poprzedników zrzuca się pełną winę i obarcza się ich odpowiedzialnością za to, że nowa ekipa z chwilą przejęcia władzy nie może nic zrobić. Bo oni, bo tamci. Brak szacunku dla poprzedników, dla trudu, dla problemów, z którymi się mocowali, znamionuje jednostki słabe, egoistyczne, bez wizji działania i woli pokonywania trudności. Pamiętam z lekcji łaciny pisze biskup jak Cezar wychwalał swoich przeciwników, opisywał ich męstwo i zwycięstwa i o tym, że on ich zwyciężył, że też więcej zrobił niż oni. Bo co to za zwycięstwo nad słabymi. Dzisiaj panuje zwyczaj poniżania przeciwników zwłaszcza gdy są poprzednikami na urzędzie. Nawet nie widać pragnienia, by się czegoś od nich nauczyć, by skorzystać z ich doświadczeń, sukcesów, porażek. Tak postępuje kolejna ekipa władzy a zwykli obywatele słyszą same negatywy o poprzednikach. To nic dziwnego, że rodzi się zniechęcenie i niesmak. Zamiast poderwać do działania i pokazać szmat drogi, którą się zrobiło, że wiele można uczynić wspólnymi siłami dla dobra małej czy dużej ojczyzny. Taką brutalną i negatywną oceną podcina się skrzydła i odbiera ochotę do udziału w życiu publicznym.
Co to za program, którego pierwszym punktem jest sianie frustracji. Ci, co tak robią dowodzą jednego - nigdy nie powinni być u władzy. Zapamiętajmy ten błąd, by go nie powtarzać. I zostaje tym samym problem. Trzeba powiedzieć, że nie nadaje się w ogóle do władzy w kraju ten, kto odbiera ludziom wiarę we własne siły, kto zniechęca do podejmowania inicjatyw. O, jak niebezpieczne są to jednostki. Potencjałem ludzkim trzeba tak pokierować, by go powiększać, powodować jego wzrost, dynamikę. Dać wizję realizacji ważnych dzieł, a nie marnotrawić kapitału na bezużyteczne drobiazgi i zżeranie sił na bezsensowną walkę.
Bez budzenia wiary we własne siły nie zbudowano by np. w Polsce żadnej świątyni czy kaplicy. Kapłani i biskupi często podtrzymywali na duchu parafian budujących kościół, ukazując im, ile zostało zrobione i że się zrobi resztę, choćby ta inwestycja trwała kilka lat.
Tak trzeba też spojrzeć na pracę samorządu. A nie zniechęcać ludzi do działania niezależnie od opcji politycznych. Tu, na dole widać najlepiej, czy pracuje się dla dobra wspólnego, czy dla osobistych lub partyjnych interesów. Cieszyć się trzeba z każdego kilometra szosy, szkoły, sali gimnastycznej, wodociągów czy też z innego obiektu użyteczności publicznej.
Najgorsze jest jednak dołowanie własnego narodu, powolne sączenie pesymizmu, dołączanie do wydawanej o nas opinii, że my Polacy jesteśmy do niczego, że nie nadajemy się do spokojnej pracy w czasie pokoju, że pełno u nas idiotów, sprzedawczyków i zdrajców, że nikomu wierzyć nie można, że idziemy na dno, że nie ma już wyjścia dla nas. Finis Poloniae koniec Polski. Czarnowidztwo totalne. I wtedy zamiast kochać swoją Ojczyznę pozostaje narzekanie. Ludzie tak mało sobie cenią nawet niewielkie sukcesy swojej gospodarki, w gminie, powiecie, województwie. Praca jest do niczego i tak pójdzie na marne. Nie ma radości bo jest źle i u mnie i u innych, bo tak mówili o tym przez radio tak rozprawiali w telewizji, bo pisali w dzienniku i to zarówno ci z prawej jak i lewej strony. Nie ma więc powodu, by się cieszyć.
Nie ma nawet siły, obserwowałem, odgarnąć śniegu. Za moich młodych lat pisze biskup gdy śniegu było nieraz równo z płotem, nikomu by do głowy nie przyszło, by za tę sytuacje obwiniać rząd. Ambicją każdego gospodarza było uprzątnięcie w swojej zagrodzie, bo inaczej naraziłby się we wsi na śmieszność, że w tym domu są same niedorajdy, co ze śniegiem nie mogą sobie poradzić.”
Bardzo ważne dla nas dzisiaj jest wyzwanie tego artykułu. Zauważamy bowiem wszystkie te symptomy, o których pisze Ksiądz Biskup. Widzimy, jak obecna ekipa rządząca niszczy poprzednią i jeśli to zaakceptujemy za kilka lat następny rząd zacznie podsumowywać rząd Millera. A na każdego można powiedzieć wszystko, zwłaszcza gdy się ma mikrofon do wyłącznej dyspozycji. Nie zauważamy drugiego mikrofonu w Polsce, z którego poprzednia ekipa mogłaby się bronić i tłumaczyć swoje działanie. Myślę, że polityka niszczenia poprzednika jest niedobrą polityką. Będzie ona wzbudzać rozczarowanie.
Jeżeli więc reformy wprowadzone przez poprzedni rząd nie we wszystkim zostały dobrze przygotowane i było ich na raz za dużo, to trzeba je po prostu naprawić.
W tym wszystkim jest ciągle jednak problem nadziei. Nieraz przez to, że cytujemy rzeczy trudne „Niedziela” także jest postrzegana przez niektórych jakoby była przeciwna nowoczesności, czy nawet, jak nam kiedyś zarzucono, przeciwna Unii Europejskiej. To byłoby przecież wbrew opinii Episkopatu. Powiedziałem wtedy, że jesteśmy za tym, co mówią biskupi polscy, co zwłaszcza teraz powiedzieli w swoim ostatnim ważnym dokumencie. Jesteśmy za tym głosem rozsądku, uczciwości i za obroną interesu narodowego, interesu polskiego. Nie możemy się zamknąć i powiedzieć na wszystko nie.
Wydaje się ponadto, że przyzwyczailiśmy się już też do narzekania, do czarnego widzenia rzeczywistości i rzadziej spotykać można ludzi, którzy są radośni, którzy mówią: Zobacz, ile jest dobra, ile jest światła! Ktoś kiedyś powiedział: Patrz, na Słońcu są plamy. Wtedy ktoś inny mu odpowiedział: Ale Słońce świeci. Nieraz i o Kościele się tak mówi: W Kościele są plamy grzechu, brudu. Ale przecież ten Kościół świeci! Nie ma innej instytucji na świecie, która by tak człowiekowi świeciła jak Kościół. Nie ma instytucji, która by tak kochała człowieka, jak to czyni Kościół. Dlatego w sytuacji kiedy nam się usiłuje odebrać nadzieję, musimy zobaczyć źródła tej nadziei.
Można dostrzec, że jest pewien cel diaboliczne niszczenie autorytetu Kościoła. Kościół bowiem daje ludziom siłę, która utrudnia sterowanie nimi według swoich zamierzeń. Dlatego brońmy Kościoła. Brońmy ważności lekcji religii, która jest ważniejsza niż fizyka, niż chemia, bo każdy z nas zapomni zadania z fizyki czy wzory chemiczne, a prawdy wiary będą z nim szły przez całe życie. Zobaczmy ilu ludzi chroniła wiara, gdy po ludzku brakowało nadziei. Dlatego nie pozwólmy wmówić sobie, że religia jest nieważna, że Kościół jest nieważny. Są tacy, którzy mówią: „Wierzę Chrystusowi, ale nie wierzę Kościołowi”. Nie ma Chrystusa bez Kościoła i nie ma Kościoła bez Chrystusa. I dlatego trzeba to traktować razem. W poszukiwaniu nadziei nie wykluczajmy Kościoła.
Jakże wielka nadzieja towarzyszyła zniewolonym Polakom, kiedy przybywał do nas Ojciec Święty, zwłaszcza w stanie wojennym. On jeden mógł powiedzieć: „Mówię do was i za was.” Kościół jest matką, która daje nadzieję. Bo w Kościele zawiera się misja Chrystusa, misja nadziei, nawet wbrew nadziei. Jan Paweł II jest pierwszym głosicielem tej prawdy.
I zobaczmy, jak bardzo świat potrzebuje tej nadziei, popatrzmy na ostatnie podróże apostolskie Jana Pawła II do Azerbejdżanu i Bułgarii, posłuchajmy, jak bardzo ludzie i młodzież świata czekają na spotkanie w Toronto, ilu ludzi oczekuje na niego w Ameryce Południowej, jakże bardzo czekamy w Polsce na jego pielgrzymkę w sierpniu. Ten człowiek przekonuje swym życiem. Przynosi świadectwo wiary, świadectwo pięknej, wielkiej miłości Boga i bliźniego. Jest symbolem pokoju i zgody. Ten człowiek przyczynił się do normalności Europy, do tego by bez jednego strzału upadł mur berliński. Jan Paweł II pokazał prawdziwe oblicze Kościoła, naukę Kościoła, jego wielkość. Pokazał wielkość misji zbawczej Chrystusa.
Mówimy także, że Jan Paweł II jest dla nas źródłem nadziei. Ta nadzieja przejawia się w całym jego wielkim pontyfikacie, który zaznaczył się w życiu całych narodów. Trzeba tu jeszcze dodać, że nadzieja, jaką niesie Jan Paweł II to nie tylko słowa nauczania. To konkretna pomoc materialna, apele i wezwania, a także wiele inicjatyw Kościoła. Zobaczmy troskę Jana Pawła II o duszę Europy. To nie tylko troska Papieża. To także praca i wysiłki Kościoła w Europie Zachodniej. M. in. w numerze 23 „Niedzieli” pisze Justyna Jakubowska o 4 miastach europejskich, które podjęły inicjatywę, by Europa bardziej się ewangelizowała. Jest to Wiedeń, Paryż, Bruksela i Lizbona. Tak więc Kościół pracuje. Jest zresztą wiele innych pięknych i cennych inicjatyw duszpasterskich, jest ogromna praca biskupów i kapłanów, zakonów, ogromny wysiłek. A tak na marginesie czasami grozi nam pewien rodzaj znacjonalizowania chrześcijaństwa. Musimy być sprawiedliwi wobec Zachodu. Tam także jest ogromny wysiłek o tożsamość Kościoła, o wierność Ewangelii, o wierność Krzyżowi. Ostatnio przedstawicielem Episkopatu Polski na Konferencji Episkopatu Italii został częstochowski biskup pomocniczy Jan Wątroba. Ksiądz Biskup opowiadał o dyskusjach z biskupami włoskimi na różne sprawy Unii Europejskiej, sprawy przyszłości Europy. A więc niech się nam nie wydaje, że tylko polskie patrzenie jest jedynie słuszne i prawdziwe. Musimy wiedzieć, że jesteśmy w Kościele powszechnym, że jesteśmy w starym Kościele europejskim, który także pragnie rozwoju chrześcijaństwa i pracuje ciekawie na różne sposoby.
Nadziei, proszę Państwa, nie zdobędziemy czarnowidztwem. Nadzieję bierze się z szerokości spojrzenia. Człowiek ciasny będzie widział tylko swój nędzny los i szarość wokół, a człowiek o szerokim spojrzeniu będzie dochodził do wielkości. Do tego dojdziemy i w Polsce. Ta droga jest na razie bardzo wolniutka. Przede wszystkim walczmy o dusze, o sumienie, o wychowanie, o serce w człowieku to podstawa dobrej nadziei.
A w ludziach jest wiele dobroci, zdolności, siły. To wszystko trzeba obudzić. I w świecie wiedzą, że nie wszystko, co się w Polsce dzieje, to jest tylko to, co powiedzą w mediach. W Polsce jest jeszcze inny rząd rząd serc, rząd dobroci, rząd miłości. I ten rząd powinien wygrać.
I jeżeli mówimy o nadziei, to to właśnie chciałem zaakcentować, że nadzieja jest właśnie tu w ludzkim sercu. Aby ją jednak uwolnić, potrzeba refleksji, modlitwy, zaufania Bogu i ludziom oraz roztropnych, ale odważnych i zdecydowanych działań, mających zawsze na celu dobro społeczne. Naszą nadzieją są tu rzesze wychowanków katolickich szkół średnich, wyższych, a także rzesze wykształconych katolików, którzy sami właściwie uformowani mogą formować następne pokolenia. Nadzieja nasza tkwi także w tak licznych ruchach i organizacjach katolickich, których działalność przyczynia się do przymnożenia w ludziach wiary w Boga i człowieka. Wreszcie nadzieję pokładajmy w naszym uczciwym życiu i solidnej pracy, kultywowaniu tego, co dobre, piękne i sprawiedliwe oraz w naszej prospołecznej postawie zawsze skierowanej na Pana Boga i życie wieczne.
Po południu w redakcji „Niedzieli” odbyło się zebranie prezesów KIK-ów z całej Polski, w tym z chrzanowskiego klubu 2 osoby.
Rada Porozumienia, wybrała prezydium w składzie: A. Banaszkiewicz (Częstochowa), P. Broszkowski (Warszawa) i B. Czałczyńska (Kraków). Sekretarzem Rady został S. Latek, sekretarz KIK Warszawa. Do Komisji Finansowej weszły wymienione wyżej osoby oraz A. Winiarski (Katowice), K. Sawicki, skarbnik KIK Warszawa.
W skład komitetu Dnia Papieskiego, który przypada w tym roku na 13 października 2002 wchodzą jako współorganizatorzy dwie federacje KIK i Akcja Katolicka oraz KSM, ZHP, ZHR, Zawiszacy. Porozumienie zgłosiło 40 Klubów do tego komitetu organizacyjnego, gdyż Kluby mają pokaźny dorobek intelektualny. Jest możliwość wystąpienia w telewizji co uzgodnił ks. Prymas.
Tematem ogólnym Dnia Papieskiego będzie „Jan Paweł II świadkiem nadziei”. S. Latek zgłosił na zebraniu propozycję tematu wspólnego dla KIK-ów: Papież Europa Nadzieja. Wywiązała się dyskusja. Jedna z propozycji to: „Papież Europa Świat Nadzieja”.
Prezesi przedstawiali, co się robi w klubach. W Opolu raz w miesiącu odczyty o Unii Europejskiej. W Toruniu zorganizowano konkurs dla młodzieży akademickiej, w Katowicach w październiku będzie organizowany Tydzień Kultury z tematyką papieską. W Nowym Sączu zdobyto bardzo pozytywne doświadczenie z audycjami radiowymi, które trwały przez dłuższy czas i cieszyły się powodzeniem. W Poznaniu uruchomiono piwnicę artystyczną.
Omówiono również spotkanie prezesów Polski Południowej, które odbyło się w Krakowie. Czerwcowy numer Biuletynu KIK w Chrzanowie, rozdany prezesom, okazał się bardzo przydatny przy omawianiu tego tematu.
Została zgłoszona propozycja, by kluby w całej Polsce wzięły udział we Mszy św. o tej samej godzinie.
Ustalono, że kolejne Zebranie Prezesów odbędzie się na przełomie listopada i grudnia w Olsztynie, dokąd zaprasza prezes Jan Kumor, połączone z pielgrzymką do Gietrzwałdu. W tym roku przypada 125 rocznica objawień.
W kolejnym punkcie ks. red. Skubiś podzielił się aktualnościami „Niedzieli”. Mówił, że wolontariat „Niedzieli” w Polsce i na Świecie liczy 1.000 osób, że raz w miesiącu „Niedziela” wychodzi po rosyjsku w Internecie, że chcą nawiązać kontakt z Kanadą. „Niedziela” dysponuje studiem radiowym i telewizyjnym; może połączyć się z każdą stacją radiowa na Ziemi. Jest największym pismem w Europie Wschodniej. Wychodzi w 250.000 egz. Co dwa tygodnie wychodzi „Mała Niedziela” w nakładzie 240.000 egz. Ponadto wychodzą: „Niedziela Młodych”, „Niedziela Małych Ojczyzn” w nakładzie 140.00 egz. „Niedziela” wydają książki: łącznie wyszło 140 tytułów. Najnowsza publikacja prof. Fijałkowski: „Pamiętnik poczętego dziecka”
WS
Program pani Marii Przybylskiej składał się z utworów lirycznych i epickich Cypriana Kamila Norwida. Zawierał również wypowiedzi Ojca Św. Jana Pawła II o czwartym narodowym wieszczu.
Pani Maria rozpoczęła fragmentami „Litanii do Najświętszej Panny Marii”, bo jak powiedziała nie sposób zacząć inaczej czegokolwiek tu, na tym miejscu, w pierwszą sobotę miesiąca, tak blisko cudownej Ikony. Przypomniała, że młody kleryk Karol Wojtyła na akademii ku czci Niepokalanej w seminarium duchownym recytował całość.
Ojciec Święty, często odwołuje się do Norwida. Charakterystycznym jest fakt, że w Azerbejdżanie, w Baku, Ojciec Święty na spotkaniu z ludźmi kultury dodał po polsku ten ukochany swój cytat:
Bo nie jest światło, by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy praca, by się zmartwychwstało.
O znaczeniu czwartego wieszcza dla Polaków Ojciec Święty wypowiedział się w przemówieniu do delegacji Instytutu Dziedzictwa Narodowego, przybyłej do Watykanu w dniu 1 lipca 2001 r. z urną zawierającą ziemię z grobu Norwida w Montmorency, która spoczęła na Wawelu. Mówi m. in. o sile autorytetu, jakim jest Norwid dla „wnuków”, sile która bierze się z krzyża.
W przemówieniu do przedstawicieli świata kultury zgromadzonych w Teatrze Narodowym w Warszawie 8 czerwca 1991r., Ojca Św. życzy Polsce zmartwychwstania, tego zmartwychwstania, o którym mówi Norwid, przetłumaczonego na wymóg życia społecznego, narodowego, kulturalnego, ekonomicznego.
Fragmenty wierszy „Promethidion”, „Początek broszury politycznej”, „Fulminant”, Teofilowi”, „Laur dojrzały”, „Czas i prawda”, „Venitas Venitas”, „Człowiek”, „W pamiętniku” i teksty prozą złożyły się na dalszą część spektaklu.
Miałem okazję słyszeć ten spektakl trzykrotnie i zawsze z dużą przyjemnością, choć za każdym razem odbiór był inny. Tym razem dzięki nagraniu na taśmę i sporządzeniu zapisu tekstowego, odbiór stał się pełniejszy. Recytowane utwory posłużyły jako przewodnik do lektury twórczości Norwida. Szukając źródeł sięgnąłem po książki, a potem do Internetu. W sieci natrafiłem na bardzo interesujące strony, o których warto mówić, a to „Wirtualna Biblioteka Literatury Polskiej”, strony o Norwidzie opracowane przez Instytut Dziedzictwa Narodowego oraz strony o Ojcu Św.
Uniwersytet Gdański pod auspicjami UNESCO realizuje „Wirtualną Bibliotekę Literatury Polskiej”, która jest częścią "Biblioteki Wirtualnej Klasycznych Tekstów Literatury Świata". Pośród licznych pereł literatury polskiej biblioteka zawiera utwory Norwida: dramatyczne „Pierścień wielkiej damy czyli ex machina Durejko” i „Promethidion. Rzecz o dwóch dialogach z epilogiem”, prozatorskie „Pamiętnik podróżny”, „Cywilizacja”, „Ad leones”, „Menego”, „Czarne kwiaty”, „Białe kwiaty” „Milczenie” przypowieść „Quidam” oraz wiersze wybrane. Adres biblioteki, to:
http://julia.univ.gda.pl/_literat//books.htm
Polecam stronę http://www.norwid.pl „Norwid bezdomny, Festiwal naukowo - artystyczny 2001”. Można tam znaleźć tekst wspomnianego przemówienia Ojca Św. do norwidologów i norwidofilów na Watykanie.
Warto również odwiedzić aktualizowane codzienne strony o Ojcu Św. http://www.papa.com.pl opracowane przez Hannę i Marka Michalaków z Zakopanego. Tam właśnie znajdziemy omawiane wyżej przemówienie Ojca Św. w Teatrze Narodowym, pod adresem:
http://www.papa.com.pl/1991/pp19910608h.htm
Program artystyczny wykonany przez panią Marię Przybylską doskonale komponował się z treściami zawartymi w wystąpieniu ks. red. Ireneusza Skubisia. Za bogactwo doznań intelektualnych i artystycznych obu Autorom serdecznie dziękujemy.
WS
Redaguje: Wojciech Sala mabit@pro.onet.pl Nr 13